
PARYŻ — Dla Igi Świątek niedzielne starcie czwartej rundy z Jeleną Rybakiną było czymś więcej niż tylko walką o ćwierćfinał — to był tygiel, w którym zahartował się nowy rozdział jej kariery. Przegrywając 1:6, 0:2 i stojąc nad przepaścią najwcześniejszego odpadnięcia z Roland Garros od 2019 roku, trzykrotna obrończyni tytułu dokonała zmartwychwstania, które przeczyło logice i oczekiwaniom. Jej zwycięstwo 1:6, 6:3, 7:5 to nie był zwykły awans — to był krzyk narodzin odmienionej mistrzyni.
„Potrzebowałam takiego zwycięstwa, by poczuć, że potrafię wygrywać pod presją,” wyznała Świątek, jej głos drżał od ulgi. „Na pewno to dla mnie wielkie potwierdzenie. Cieszę się, że walczyłam i że potrafiłam rozwiązywać problemy na korcie.”
Upadek: Panowanie pod Oblężeniem
Pierwszy set był koszmarem. Rybakina, mistrzyni Wimbledonu z 2022 roku, odpaliła salwę precyzyjnych serwisów i brutalnych uderzeń z głębi kortu, zdobywając prowadzenie 5:0 w zaledwie 20 minut. Nogi Świątek ją zawiodły, timing zniknął, a liczba niewymuszonych błędów rosła — 27 w pierwszych dziewięciu gemach. Widownia na Philippe-Chatrier patrzyła w osłupieniu, gdy „bezbłędny ofensywny tenis” Rybakiny sprowadzał Świątek do desperackich gestów gniewu w stronę swojego zespołu po kolejnym podwójnym błędzie serwisowym. Poziom gry Rybakiny był tak transcendentny, że Świątek później zażartowała: „W pierwszym secie czułam się, jakbym grała z Jannikiem Sinnerem!”
To nie był tylko zły początek — to było ukoronowanie rocznego kryzysu Świątek. Od triumfu w Roland Garros 2024 spadła z pozycji numer 1 na 5. miejsce w rankingu, nie dotarła do żadnego finału i poniosła zagadkowe porażki z rywalkami takimi jak Coco Gauff czy Danielle Collins. Jej aura niepokonanej na mączce — kiedyś niezachwiana — zaczęła rdzewieć.
Punkt Zwrotny: Taktyka, Hart Ducha i Łzy
Przy wyniku 1:6, 0:2 Świątek miała wybór: poddać się albo się przeobrazić. Wybrała to drugie. Taktyczna pomysłowość stała się jej ratunkiem. Zrezygnowała z typowej pozycji przy returnie blisko linii końcowej i cofnęła się, by zyskać kilka milisekund na reakcję na serwisy Rybakiny przekraczające 190 km/h. Wykorzystała także swoje ciężkie top-spinowe forhendy, by wyciągać Rybakinę szeroko po korcie i testować jej ruch boczny. Ta zmiana taktyki przyniosła serię 10 wygranych punktów i odwróciła wynik z 0:2 na 5:2 w drugim secie.
Mentalna odporność przypieczętowała odrodzenie. W nerwowym trzecim secie Świątek obroniła trzy break pointy przy stanie 2:3, przetrwała kontrowersyjne nadpisanie decyzji przez sędziego przy stanie 4:4, które odebrało jej kluczowe przełamanie, i pozostała niewzruszona mimo dwóch podwójnych błędów, które odebrały jej prowadzenie. Gdy wreszcie zakończyła mecz mocnym forhendem po przekątnej, ryknęła, uderzyła się w pierś i pozwoliła, by fala ulgi przelała się przez nią — surowe uwolnienie emocji po 2,5 godzinach tenisowej wojny w okopach.
Objawienie: „Idealny Początek”
Dla Świątek to było coś więcej niż powrót — to było egzystencjalne potwierdzenie. „To zwycięstwo może całkowicie odmienić pewność siebie Polki,” zauważyli komentatorzy, zwracając uwagę na jej ostatnie trudności w starciach z czołówką. Od czasu przypadkowego zawieszenia za doping pod koniec 2024 roku i związanego z tym spadku w rankingu, Świątek otwarcie buntowała się wobec medialnych narracji. „Ludzie mnie nie znają, więc powinni przestać szukać powodów [moich problemów],” stwierdziła z przekorą na kilka dni przed turniejem. Teraz napisała swoją własną historię odkupienia.
Leave a Reply